Tomik już na samym początku prowokuje ostrzeżeniem: „nie dla osób z już ukształtowaną wizją świata”. Później, za przyczyną poetyckich przenośni, twórca zaprasza nas na wycieczkę w głąb swojej podświadomości. Jeżeli jednak przyjmiemy paradygmat o jedności świata i o jego holograficznej strukturze musimy taką podróż potraktować jako jednoczesną penetrację własnych, głęboko ukrywanych przed światem emocji. W wierszach poeta poszukuje archetypów wspólnych nam wszystkim, aby w ten sposób skutecznie „zawęzić pole nadinterpretacji”, sprowadzić obraz do podstawowej, „pierwotnej wersji”. To powinno, jak pisze, wywołać „jedną zbiorową halucynację”, ponieważ samemu bardzo trudno jest zejść pod powierzchnię, aby zaatakować „zwierciadło wyobrażeń” i dojść do „nieznanego”. Kamil miał odwagę dokonać publicznego, poetyckiego ekshibicjonizmu i bez ogródek oraz zbędnego owijania w bawełnę opowiedzieć, jak podczas seansu psychoanalitycznego – historię pisaną osobistymi lękami, obawami i wątpliwościami. Te wątpliwości nie dotyczą jedynie własnych wątków, ale odnoszą się również do rzeczy uniwersalnych, poddając w wątpliwość sens zastanej cywilizacji. Daje nam, tym samym do zrozumienia, że nie do końca zgadza się z opisem świata wtłaczanego nam w procesie t.zw. socjalizacji. W tym opisie czuje się jak w więzieniu, cierpi z powodu utraty poczucia wolności i bolesnego braku ostatecznej wiedzy o istocie rzeczy. Próbuje na własną rękę, trochę inspirowany Wojaczkiem, Morrisonem, Baudleleairem, Blakem, Rimbaudem czy Castanedą – odnajdywać siebie w natłoku różnych interpretacji rzeczywistości – i to jest w tej twórczości najcenniejsze. W tych poszukiwaniach próbuje się początkowo wspomagać narkotykami, aby szybciej wkroczyć poza rutynowe postrzeganie rzeczywistości i zobaczyć prawdziwy świat (a nie jego odbicie, jakiego doświadczamy na co dzień ) wspominany przez don Juana Matusa i jego ucznia Carlosa Castanedę. Ta psychodeliczna podróż, jak twierdzi, prowadzi jednak w ostateczności do wyczerpania i melancholii. Jest transem zwodniczym, przewalającym się przez ciało jak lawina zbierająca za sobą ogromne pokłady energii. W końcu przestaje tolerować psychotropy, które jak stwierdza, do nikąd nie prowadzą. Mało tego, przestrzega wszystkich, którzy chcą rozwijać własną osobowość przy pomocy używek. Nie jest bowiem, jak o mówi o sobie, ćpunem, tylko ma umysł naukowca, który sam na sobie przeprowadza eksperymenty. Zaczyna się więc zastanawiać czy można udać się poza rutynowe postrzeganie rzeczywistości w inny sposób niż przy pomocy używek. W końcu odnajduje nowe lekarstwo, nowy sposób na rozwijanie swojej świadomości. Jest nią wiersz, który niczym wzór chemiczny wprowadzony w naszą osobistą niezbadaną głębię, przenikając potem przez tkanki interpretacji – którzy chcą rozwijać własną osobowość przy pomocy używek. Nie jest bowiem, jak o mówi o sobie, ćpunem, tylko ma umysł naukowca, który sam na sobie przeprowadza eksperymenty. Zaczyna się więc zastanawiać czy można udać się poza rutynowe postrzeganie rzeczywistości w inny sposób niż przy pomocy używek. W końcu odnajduje nowe lekarstwo, nowy sposób na rozwijanie swojej świadomości. Jest nią wiersz, który niczym wzór chemiczny wprowadzony w naszą osobistą niezbadaną głębię, przenikając potem przez tkanki intądów w postaci śmierci „ na indiański sposób”.
Zachęcam zatem gorąco do lektury tomiku wierszy Kamila Księżarczyka, który dostępny jest w MOKSiR w Chrzanowie w Gminnym Centrum Informacji. Poniżej prezentujemy kilka wybranych wierszy z tego tomiku.
Antoni Dobrowolski