Chmury się rozstąpiły, jak wody Morza Czerwonego i zaświeciło pięknie zachodzące słońce. Uciekinierzy licznie powrócili, organizatorzy nie zwątpili i wspólnymi siłami zorganizowano to wszystko, co wcześniej zaplanowano. Był to wyraźny sygnał, że nigdy nie należy tracić nadziei.
Przede wszystkim nie zawiodła młodzież szkolna, dla której przygotowano liczne atrakcje z nagrodami. Były konkursy z wiedzy o bajkach, zawodach, porach roku i przysłowiach. Nie zabrakło też zawodów sprawnościowych. Długie kolejki ustawiały się do robienia „główek”, „kapek”, kozłowania piłką, czy skakania na skakance. Liczne nagrody tylko dopingowały do wielokrotnego uczestnictwa w rywalizacji, którą pięknie przeplatały taneczne, muzyczne takty, w wykonaniu zespołu PULS pod kierunkiem Jerzego Zieglera. Podczas imprezy zaprezentowały się też grupy obrzędowe z Balina i z Pogorzyc, które wykonały pieśni i piosenki ludowe charakterystyczne dla naszego regionu. Pod ich fachowym okiem można było również wziąć udział w warsztatach wykonywania kwiatów bibułkowych. Regionalnych klimatów dopełniało stoisko rękodzieła ludowego, ustawione przez państwa Góreckich z Poręby, którzy na co dzień prowadzą w swojej miejscowości galerię „Drzewiej”.
Całej zabawie uroku dodawał zapach i smak pieczonych ziemniaków po cabańsku, które osobiście serwowali restauratorzy: Andrzej Matyaszewski z „Kafejki” i Jacek Krężel ze „Starych Murów”. Było smacznie i tanecznie, aż go godziny dwudziestej. Tańczący chcieli jeszcze więcej, ale zespół muzyczny, po kolejnych licznych bisach, musiał w końcu grzecznie podziękować - głównie z powodu klawiszowca, któremu strasznie zmarzły dłonie. Ogólnie impreza dowiodła, że w naszym społeczeństwie jest pilne zapotrzebowanie na kameralne potańcówki, połączone ze spotkaniami w gronie rodziny i przyjaciół.
Antoni Dobrowolski