Ceramika. Z prochu powstaje, a potrafi przetrwać wieki. To między innymi dzięki niej dowiedzieliśmy się tak wiele o kulturze starożytnej. Jest sztuką, która łączy w sobie wszystkie cztery żywioły, z których największą rolę odgrywa ogień – ostatecznie decyduje o tym, co wyjmiemy z pieca.
Otwarcie pieca to szczególny moment dla każdego ceramika. Najpierw studzenie, sprawdzanie temperatury czy już, czy jeszcze za wysoka, ale może już trochę można uchylić furtę, żeby skrócić ten czas oczekiwania... Przecież nigdy do końca nie wiadomo, co ukaże się naszym oczom. Ale to też dzięki temu kochamy ceramikę – bo potrafi wciąż nas zaskakiwać nowymi efektami. I także dzięki temu, że jest podatna i wrażliwa na dotyk. Zapamiętuje każdy ślad narzędzia, ale i dłoni, przez co jest tak osobistą formą wypowiedzi artystycznej. I jeszcze kolor. Te zabawy w barwienie tlenkami, solami, pigmentami, mieszanie szkliw, odkrywanie nowych możliwości, eksperymentowanie.
To wszystko sprawia, że kto raz zapuści się w fascynujący świat ceramiki, już zawsze będzie do niego tęsknił. Jest jednak pewien warunek, o którym zawsze przypomina nam mama Marita: ceramika to sztuka, która wymaga pokory. A my jesteśmy Jej wdzięczne za to, że przez te wszystkie lata, spędzone wspólnie w pracowni, potrafiła nas tej pokory nauczyć.
(yadzik)