Monika Starowicz
Urodzona w 1974 r. w Katowicach.
Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach; obecnie pracuje jako wykładowca w stopniu doktora w pracowni plakatu prof. Romana Kalarusa na katowickiej ASP; zajmuje się grafiką, rysunkiem, ilustracją i projektowaniem - głównie plakatu. Uczestniczka licznych przeglądów plakatu oraz wystaw indywidualnych i zbiorowych w kraju i zagranicą. Laureatka nagród i wyróżnień.
Wcielenia
Koncepcja wędrówki duszy ludzkiej, która jest nieśmiertelna i wstępuje w kolejne ciała jest stara jak ludzkość. Zatem żyjemy wiecznie i nieustannie przeżywamy kolejne życia, a nasze dusze wciąż uczą się i wzrastają. Spotykamy naszych wrogów i ukochanych, przeżywamy emocje, wzloty i upadki. Wszystko jest potrzebne, aby zapełnić księgę naszej duszy wiedzą i zrozumieniem. Moja dusza już pełna jest obrazków, słów, uczuć i emocji. Czy jest tam jeszcze miejsce na coś nowego?
Najtrudniej zawsze jest pisać o własnej twórczości, bo w zasadzie ona mówi sama za siebie
i nie mamy do niej dystansu jak do prac innych. Ta wystawa to zaledwie cząstka moich ostatnich przemyśleń notowanych w postaci rysunków i przemyconych w plakatach na zamówienie lub z potrzeby serca. Prawdę mówiąc mało w życiu narysowałam prac, których bohaterką nie była kobieta. Dość sporo rysuję
i całość tego procederu nazywam pieszczotliwie gołe baby, nawet jeśli bohaterki moich rysunków mają suknię lub inne okrycie.
Kim naprawdę są gołe baby? To szczere, wolne i w gruncie rzeczy niewinne istoty, które odkrywają przed nami swoje emocje, bo tu nie chodzi tylko o ich piękne ciała. Emocjonalnie, a czasem też fizycznie obnażone odważnie pokazują nam się - raz jako boginie, raz pogańskie kapłanki, leśne wiedźmy, rozmarzone kochanki, renesansowe damy albo seksowne wokalistki jazzowe. Wszystkie dobijają się do mojego umysłu i chcą zostać uwiecznione. Emanują kobiecą mocą, której tak obawiają się patriarchowie od wieków. W pewnym sensie są cząstkami mnie samej, niektóre być może przebłyskami moich wcieleń, w co wierzę, a niektóre hołdem, a może… Może to tylko moja wyobraźnia, która jedynie każe mi uwieczniać swoje własne emocje, stany ducha i ubierać je w szaty graficznych metafor.
Teraz jest czas kobiet. Znużone dyktatem wojowniczego feminizmu wiele z nas poszukuje swoich korzeni. Sięgamy do mądrości naszych przodkiń, uwalniamy w sobie gołą babę nie wstydząc się bogactwa i ciesząc duchowym rozwojem.
Monika Starowicz
Wystawa potrwa do 3.04.2018