Kopalnie rud w Kościelcu
Obiekty:
- tereny eksploatacji rud cynku i ołowiu w obrębie pól Rospontowa, Mortimer i Gottlob, miejsca lokalizacji najstarszej sztolni i płuczek, warpie, relikty sztolni odwadniających;
- tradycja Barbórkowa;
- uskok Chechła.




Wprowadzenie
Na przełomie XIV i XV wieku podjęto w okolicach Chrzanowa próby sięgnięcia po zasoby rudy dotychczas niedostępne, bo zalegające znacznie poniżej poziomu wód podziemnych. Jedynym technicznie możliwym wówczas sposobem osiągnięcia powodzenia w takich przypadkach było odwadnianie, tj. stworzenie warunków, by nasycająca skały złożowe woda odpłynęła „sama”. Aby do tego doprowadzić, budowano sztolnie odwadniające, wyrobisk wykonywane poniżej spągu złoża, które drenowały zawodnioną warstwę.
Rozwiązanie takie przejęto z przodujących wówczas ośrodków górniczych, tj. z Tyrolu, Gór Kruszcowych, Harzu oraz rejonu Banskiej Bystrzycy. Stamtąd też przybyli pierwsi specjaliści od budowy sztolni i napłynął niezbędny kapitał. Warto zauważyć, że chrzanowski okręg górniczy wyprzedził we wprowadzaniu tych innowacji o ponad 100 lat okręgi olkuski, bytomski i tarnogórski. Poczynając od wieku XVI pojawili się też miejscowi specjaliści (z nazwiska znany jest m.in. gwarek chrzanowski, Aleksy Starczewski).
Najstarsza sztolnia odwadniająca w okręgu chrzanowskim znajdowała się w Trzebini (potwierdza to najstarszy ze znanych protokół lustracyjny z 1411r.). Prawdopodobnie była to też najwcześniej działająca sztolnia na ziemiach polskich. W XV wieku podobne systemy odwadniające powstały na obszarze między Lgotą i Czerną oraz w rejonie Wodnej. W obecnych granicach gminy Chrzanów najstarsza sztolnia powstała ok. 1533 w Rospontowej, stanowiącej część Kościelca. Fakt ufundowania w 1484 roku dzwonu dla tutejszego kościoła przez górników kościeleckich wskazuje, że ulokowano ją w prężnie działającym ośrodku wydobywczym rud ołowiu i srebra.
Ośrodek ten działał niemal do początku I wojny światowej, maksimum rozwoju osiągając w II połowie wieku XIX, kiedy podjęto na dużą skalę eksploatację galmanów. Przejściowo, w latach 50. i 60. XIX wieku, na polu Paulina w południowej jego części eksploatowano także rudy żelaza.
Dygresje
Ruda srebra
Wiele wskazuje, że w dolinie Chechła na odcinku między Rospontową a Żurawcem mogły znajdować się najwcześniej wykorzystywane części złóż chrzanowskich. W aluwiach (osadach ilasto - piaszczystych) wypełniających tę dolinę znajdowano w latach 70. XX wieku skupienia okruchów galeny, skoncentrowane w naturalny sposób w wyniku przemywania zwietrzelin przez płynącą wodę. Choć z dzisiejszego punktu widzenia były one niewielkie (od kilku do kilkunastu kilogramów), to przy ostrożnym, selektywnym wydobyciu dawały substancję rudną bezpośrednio nadającą się do przetopu, ponadto silnie wzbogaconą w srebro (zawierały do ok. 2000 g/t, co kwalifikuje je w klasie rud srebra). Być tu znajduje się odpowiedź na pytanie, co w średniowieczu było źródłem stosunkowo dużych ilości srebra uzyskiwanego z rud ołowiu.
Sztolnia "typu chrzanowskiego"
Sztolnie kościeleckie, typowy przykład tego rozwiązania technicznego dla chrzanowskiego okręgu górniczego, wykorzystywały jako podstawę drenażu dolinę Chechła. W odróżnieniu rozwiązań z okręgów olkuskiego i tarnogórskiego, które stały się niemal stereotypem sztolni w Polsce, są stosunkowo krótkie (bardzo rzadko ich długość przekracza 500 m) i pozbawione roznosu, czyli powierzchniowego kanału w przedłużeniu wyrobiska podziemnego.
Dość często drenaż grawitacyjny był wspomagany odwodnieniem mechanicznym, co umożliwiało eksploatację złóż zalegających poniżej poziomu sztolni. Już w XV wieku stosowano tzw. odwadniarki, proste urządzenia typu pomp ręcznych pozwalające wyciągać niewielkie ilości wody z głębokości nawet kilkunastu metrów. W II połowie XIX wieku zastosowano w tym celu niewielkie pompy parowe o wydajnościach rzędu 1 - 2 m3/min., podnoszące wodę i przelewające ją do sztolni.
Takie rozwiązanie zastosowano także w kopalniach, których tereny dziś odwiedzamy. Pozwoliło ono na prowadzenie wyrobisk w rejonie pod obecną ul. Nowakowskiego na głębokości ponad 50 m. Trzeba jednak zauważyć, że nie dawało to gwarancji trwałego drenażu, gdyż wydajności zainstalowanych pomp odpowiadały wielkości bieżącego dopływu, bez jakiejkolwiek rezerwy. Zapiski na marginesach map górniczych informują, że do okresowego zatapiania kopalni dochodziło nawet podczas obfitszych opadów.
Święta Patronka górników
Wyobrażenie św. Barbary w Rospontowej jest jednym z kilku w okolicach Chrzanowa. Pozostałe to: obraz w ołtarzu bocznym MB Pocieszenia w 'starym' kościele w Płazie, obraz ('stary oleodruk') w kapliczce przy ul. Jaworznickiej w Balinie, i jedyny niewątpliwie związany z górnictwem obraz, znajdujący się obecnie w kopalni Trzebionka, który ufundowano w latach 80. XIX wieku dla kopalni Matylda (od lat 30. do roku 1981 przechowywano go w kościele parafialnym w Balinie).
Najwcześniej odnotowane na naszym terenie obchody Barbórki miały miejsce w Sierszy w 1844. Przeszczepiono wówczas to święto ze Śląska, gdzie także było ono nowością, tam z kolei zapożyczoną z Nadrenii. Nie była zatem Barbórka odwieczną polską tradycją górniczą, jak się często przypuszcza. Nie wydaje się też, by była ona żywa na Rospontowej w czasach, gdy wydobywano tu galman. Paradoksalnie, żywa na naszym terenie stała się dopiero w okresie PRL, choć wówczas rozluźnił się jej związek ze Świętą Patronką.
Proponowana trasa (długość ok 1,0 km)
Dojazd do przystanku Kolonia Rospontowa I (1). Znajdujemy się w rejonie, gdzie rozpoczęło się podziemne górnictwo rud ołowiu i srebra w Kościelcu. Przechodzimy w kierunku skrzyżowania z ul. Nowakowskiego i za garażami utwardzoną drogą skręcamy w dół, w kierunku doliny Chechła, dochodząc do drogi gruntowej biegnącej wzdłuż koryta rzeki (2). W tym miejscu jeszcze w latach 80. czytelne były ślady płuczek galmanowych (kopce drobnego grysu dolomitowego, groble). Potem zostały zatarte wskutek przemieszczenia gruntu i „dosypania” współczesnych odpadów.
Po prawej stronie drogi, w górę biegu Chechła u podnóża obecnej Kolonii Rospontowa znajdowało się ujście najstarszej sztolni kościeleckiej. Niestety, dokładnej jej lokalizacji nie można dziś wskazać.
Skręciwszy w lewo, po ok. 100 m wchodzimy do lasu osiągając zarazem na tereny dawnej eksploatacji rud aktywne w okresie od XV wieku, a być może nawet wcześniej, do roku 1913. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat działał tu śląski koncern von Kramsta, a wydobycie służyło zaopatrzeniu hut cynku na Śląsku.
Po następnych kilkudziesięciu metrach, tuż przed mostkiem na Chechle, mijamy po lewej stronie wylot jednej z dziewiętnastowiecznych sztolni odwadniających funkcjonujących w strukturze podziemnej kopalni galmanu Gottlob (3). Zachował się fragment sklepienia wylotu (tzw. mundloch), wymurowany ze specjalnie kształtowanej cegły. Pozostała część wylotu, zabezpieczona niegdyś obudową drewnianą lub w ogóle nieobudowana, uległa zawaleniu.
Idąc dalej, wybieramy na skrzyżowaniu koło mostu ścieżkę prowadzącą pod górę wzdłuż koryta Chechła. Po ok. 20 m ścieżka wchodzi na murowany „mostek” (4). Zszedłszy ze ścieżki w prawo, w dół, możemy zobaczyć niemal identyczną konstrukcję: obudowany ceglanym łukiem wylot kolejnej sztolni. Gdybyśmy poszli dalej z biegiem rzeki, napotkalibyśmy w morfologii charakterystyczne zagłębienia po jeszcze kilku zawalonych wylotach, prawdopodobnie starszych, dziś już bez śladów obudowy. Także i te dwie, które jeszcze możemy zobaczyć, nie przetrwają zbyt długo bez zabezpieczenia.
Kontynuując podejście, po lewej stronie drogi dostrzec można na skarpie rumosz dolomitowy, znaczący miejsca rozplantowanych warpi (por. trasa 10). Po osiągnięciu wierzchowiny (5) warpie stają się bardziej widoczne: po lewej stronie ścieżki w lesie znajduje się wiele charakterystycznych lejów otoczonych nadsypanym materiałem odpadowym. Porastają je dość gęste zarośla, dlatego dobrą porą na ich oglądanie jest okres bez wegetacji.
W niektórych miejscach ich morfologia odznacza się stonowanym konturem. Te są starsze, być może mają nawet ponad 200 lat. Wśród nich trafić można na formy z głębszymi lejami i wyższymi, ostrzej zarysowanymi zwałami. To pamiątki po najmłodszej eksploatacji, z początku XX wieku, a także po szybikach badawczych wykonanych tu w latach 50. (badania te potwierdziły, że tutejsze złoża zostały całkowicie wyeksploatowane).
Po prawej stronie ścieżki widzimy natomiast głęboko i ostro wciętą dolinę Chechła. Urwisko, którego brzegiem idziemy, ma założenie tektoniczne. Przebiega tędy uskok Chechła, który powstał podczas formowania niecki chrzanowskiej, a następnie został odnowiony podczas ruchów karpackich, przed kilku milionami lat. Masyw skalny, w którym znajduje się teraz koryto rzeki, obniżył się o kilkadziesiąt metrów. Okoliczność ta sprawiła, że złoża stały się łatwiej dostępne, a także możliwe do grawitacyjnego odwodnienia (podstawę ich drenażu stanowi koryto Chechła). Dzięki temu kościeleckie górnictwo już na starcie miało szansę na sukces.
Oglądając warpie łatwo możemy zauważyć, że ich zasięg pokrywa się z granicą zarośli. Teren, na którym prowadzono tego rodzaju roboty górnicze w zasadzie zostaje wyłączony z innych form użytkowania niż leśne. A ono z kolei przyczynia się do utrwalenia krajobrazu górniczego.
Przeszedłszy pod mocno sfatygowanym rurociągiem wychodzimy na otwartą przestrzeń (6). Na skraju drogi stoi tu kamienny krzyż z 1880, któremu warto się bliżej przyjrzeć. Po pierwsze, wykonano go z miejscowego dolomitu diploporowego, wydobytego w którymś z kamieniołomów chrzanowskich albo może w Libiążu. Fundatorowie, Tomasz Krzemień i jego żona, zapewne właściciele tego gruntu, obstalowali go zapewne w miejscowym profesjonalnym warsztacie kamieniarskim, w którym cokół i krzyż, niezwykle starannie wykończone, lecz noszące cechy wyrobu masowego, uzupełniono napisem i dekoracją rzeźbiarską o rustykalnym charakterze. Jest to najstarszy przykład rzeźby z tego materiału w okolicach Chrzanowa.
Drugim elementem, który skłania do refleksji, jest płaskorzeźba na południowej ścianie postumentu, wyobrażająca św. Barbarę. Mamy więc obok eksploatowanego pola górniczego wyobrażenie patronki górników, choć nie wydaje się by ustawiono je mając na myśli takie skojarzenie. Raczej jest to nawiązanie do niewymienionego w napisie fundacyjnym imienia żony Tomasza Krzemienia.
Droga koło krzyża doprowadza nas do ul. Borowcowej. Przeszedłszy na drugą stronę dochodzimy chodnikiem do przystanku Kolonia Rospontowa II (7). Obok przystanku, w rzadkim lesie bukowym widoczne są kolejne warpie. Możemy tu zakończyć trasę, albo też przez las powrócić do punktu wyjścia. Łatwo odnaleźć tu ścieżkę prowadzącą w kierunku kolonii Rospontowa, można też przejść na przełaj zwracając jedynie uwagę, by do ul. Borowcowej powrócić na wysokości kościoła, gdzie znajduje się „brama” w opasującym go rurociągu.

Proponowana trasa
Poza trasą:
- Kościół MB Ostrobramskiej (8), zbudowany w latach 1935-39 jako część Kolonii Rospontowa. Biorąc pod uwagę rozpatrywaną przez nas problematykę, warto zatrzymać się przy nim dla obejrzenia elewacji wykonanej z kamienia dolomitowego.
- Miejsce lokalizacji szybu Gottlob i towarzyszących mu obiektów (9). Szyb odsłonił się niespodziewanie na początku lat 70. i został wówczas zaspany. Zachowała się natomiast hałda usypana z urobku wydobytego podczas jego głębienia w latach 70. XIX wieku.